Koniec świata ;) upał, skwar, żar leje się z nieba, a u mnie na blogu sroga zima. Nawet nie będę się wstydzić, bo co tu dużo gadać i głupio się tłumaczyć. Czasu mało, chęci średnie, oglądanie co chwilę kolejnych panów "fachowców" przy "pracy" może doprowadzić człowieka do szału, tak jak i oglądanie żarówek wciąż gdzieniegdzie smętnie zwisających na przeuroczych kablach. Mam wrażenie że docieram powoli do skraju, niestety nie remontu, a wytrzymałości nerwowej. Ale co poradzić, jak się rzekło A trzeba powiedzieć i B.
Brak wakacji z prawdziwego zdarzenia też daje mi się już ostro we znaki, ale może wyrwę się w zimie w nagrodę za wytrwałość i samozaparcie.
Wstawiam poremontowe pozostałości wiosenne, drobne plamki, które cieszyły moje oko w tym całym bałaganie. Oby za rok już było lepiej :)