piątek, 11 września 2009

Stokrotki


Dość wczesną wiosną w sklepie ogrodniczym nieopodal mojego domu "rzucili" stokrotki. Oczywiście nie mogłam się powstrzymać i kupiłam jak leci.







To były moje ulubione...



Chyba od stokrotek zaczął się mój tegoroczny pech ogrodniczy, bo długo nie postały. Niestety dużo padało i w związku z tym z krzaków powyłaziły całe zastępy ślimaków. Nie muszę chyba dodawać, że stokrotki smakowały im wyjątkowo.
Póki co nie mam żadnego ekologicznego sposobu na ślimaki poza zbieraniem i wynoszeniem do lasu, ale to wymaga czasu, całkiem dużo czasu :-)


poniedziałek, 7 września 2009

Sakura



A to obiecywana w poprzednim poście kwitnąca wiśnia. Mam takie ilości zdjęć kwiatów wiśni, że spokojnie wystarczyłoby na całkiem spory album. Wzięłam tegoroczne, pierwsze z brzegu, więc bez rewelacji, ale co roku muszę, po prostu muszę pstryknąć chociaż kilka fotek.






Rok w rok moja przydomowa wiśnia obsypuje się kwiatami, a następnie pysznymi ekologicznymi owocami. Nawet tegoroczne zimowe mrozy jej nie zaszkodziły, a wisienki były pyszne i słodkie.



niedziela, 6 września 2009

Wiosna 2009

Wiem, idzie już jesień, a ja dopiero wiosenne zdjęcia wklejam. W zasadzie nie mam usprawiedliwienia, poza tym że przez cały sezon prześladował mnie ogrodniczy pech, więc się zniechęciłam. Tylko chwasty mi bujnie rosną (gdzieniegdzie nawet gruba warstwa kory im nie przeszkodziła), a cała reszta to jak cię mogę.

W tym roku naprawdę uczciwie zabrałam się za prace ogrodnicze, a że efekt prawie żaden, to chyba w przyszłym roku sobie daruję i jak zazwyczaj pójdę na minimalizm, czyli sporadyczne bieganie z grabkami tu i tam.

A poniżej pierwsze wiosenne krokusy. Długo wyczekiwane.
Wtedy jeszcze nic nie zapowiadało nadchodzącej ogrodniczej katastrofy.
Rosną na mojej ulubionej rabatce, która sukcesywnie w ciągu lata zapełnia się kolejnymi roślinami. Wczesną wiosną kwitną krokusy, potem konwalie, a spośród nich wyrastają paprotki. Po przekwitnięciu konwalii, paprocie nadal rosną w górę i w efekcie do końca lata wszystko przykrywają. I tak każdego roku. Mam zamiar w najbliższych dniach dosadzić tam cebulowych, ale nie zdecydowałam jeszcze co by mi pasowało. No i nie wiem czy wyrośnie :/



Znalazł się nawet jakiś biały, bo większość jest bladoniebieska albo fioletowawa, a mi pasowałyby najbardziej właśnie białe i np. bladoróżowe. Nie widziałam nigdzie takiego koloru, ale być może słabo szukałam. Muszę w tym tygodniu pomyszkować trochę w sklepach ogrodniczych, to i może coś ciekawego wynajdę.



A tak pączki wypuszczała wiśnia.
W następnym odcinku będzie kilka zdjęć z mojej polskiej sakury ;)
Co roku jest taka sama i co roku robię takie same zdjęcia, ale drzewko jest tak gęsto obsypane kwiatami i tak pięknie wygląda, że nie mogę się powstrzymać.



I na koniec mój zaokienny gość. Mam za oknem spore drzewo, na którym nieustannie przysiadają jakieś ptaki, biegają wiewiórki, a i nieraz jakiś kot się zapuszcza na polowanie. Niestety niektóre ładne ptaszki czmychają mi zanim zdążę wyciągnąć aparat.


poniedziałek, 30 marca 2009

Lawenda


Nie mogę doczekać się wiosny, więc na pocieszenie przeglądam zeszłoroczne zdjęcia z lata.

Dziś będzie o lawendzie.

Lawendy się zawsze bałam - nie wiem czemu, ale wydawało mi się, że to roślina trudna i nienadająca się do polskiego klimatu. Wiele lat temu usiłowałam wyhodować ją z nasion - oczywiście bez powodzenia - ale wtedy nie miałam zielonego pojęcia, że lawenda z nasion w domowych warunkach się raczej nie udaje. I tak już pozostało. Aż do zeszłego roku, kiedy to w centrum ogrodniczym mrugała do mnie zachęcająco i po prostu MUSIAŁAM ją kupić.

Kwitła pięknie, a ja intensywnie się edukowałam w temacie co tu zrobić żeby za rok zakwitła jeszcze piękniej.





Niestety lawendowy pech mnie nie chce opuścić i podczas gdy ja przeczekiwałam zimę na drugim końcu świata, w Polsce szalały syberyjskie mrozy. Oczywiście mój krzaczek tego nie przetrzymał.

Ale być może w tym roku znów się skuszę :-)


sobota, 14 marca 2009

Papierówka

Kto pamięta jeszcze taką odmianę jabłoni jak papierówka? A ja taką mam:-)

Przyznam, że jest to drzewo, które zachowuje się czasem dziwnie. Potrafi owocować obficie przez 2-3 lata, a potem robi sobie przerwę i jabłek jest jak na lekarstwo. Być może to dlatego, że moja papierówka jest już bardzo stara, a do tego - wstyd się przyznać - mało zadbana. W zasadzie nikt nic przy niej nie robi, także pewnie nie powinnam się niczemu dzwić.





W zeszłym roku kwitła przepięknie....



....a potem jabłek było co niemiara.....






.....i jedno z nich postanowiło się ze mną zrelaksować na trawce z gazetką.....



.....po czym oczywiście wylądowało w mojej buzi :-)


piątek, 27 lutego 2009

Żabki


W oczekiwaniu na wiosnę, lenię się jak zwykle.
Posiałam różne różności i mam w planach następne, ale zobaczymy co z tego wyjdzie.


A na zdjęciach żabia rodzina, która zeszłego lata zamieszkała przy moim wejściu do piwnicy. Ja niestety nie lubię się zbytnio z żabkami, więc z niecierpliwością wyczekiwałam na przyjaciółkę, która przy okazji odwiedzin u mnie, przeprowadziła żabki do sąsiadów ;-)





Żabki, nie wiedzieć czemu, upodobały sobie przesiadywanie w kratce odpływowej.


czwartek, 29 stycznia 2009

Japońskich roślinek ciąg dalszy

A tu kolejna czerwona roślinka Made in Japan :-)
Po dokładniejszym przyjrzeniu się, dochodzę jednak do wniosku, że to chyba nie jest mała wersja drzewka z poprzedniego postu. Aczkolwiek nie jest to wykluczone, bo wciąż nie mam zielonego pojęcia co to.



Ech, czemu u nas nie ma takiej zimy?


piątek, 23 stycznia 2009

Japońskie Ogrody

No cóż, mojego lenistwa nie da się wytłumaczyć :-). Tak już mam, że wszystko robię zrywami i pewnie dlatego też mój ogród wciąż wygląda tak jak wygląda, bo jak wiadomo najlepsze efekty przynosi systematyczność.

Póki co mogę się usprawiedliwić tylko tym, iż święta oraz okoliczny miesiąc spędzałam w Kraju Kwitnącej Wiśni i chociaż nie jest to pora kwitnienia czegokolwiek, to naprawdę nic a nic mi się nie chciało siedzieć przed komputerem. Za to teraz, po powrocie do bardzo szarej rzeczywistości za oknem, postaram się nadrobić zaległości. Na początek resztki japońskiej jesieni w przepięknych ogrodach, niestety w grudniu zostały już tylko niedobitki, ale i tak prezentowały się urokliwie.




Tu niesamowite drzewko na placu pod zamkiem w Himeji.
Nie mam pojęcia co to jest, ani jak się nazywa,
ale ma takie kuleczki trochę podobne do jarzębiny.
Nie ukrywam, że chętnie widziałabym coś takiego za swoim oknem w grudniu.



A tu zbliżenie drzewka, wyglądało naprawdę bardzo ciekawie.

Wydaje mi się, że widziałam potem w innym miejscu coś podobnego, tyle że w mniejszym wydaniu. Taki mały krzaczek, a nie drzewko, ale muszę znaleźć zdjęcia.



Kokoen - ogród nieopodal zamku w Himeji.
Przypuszczam, że latem i jesienią musi tam być jak w raju :-)