środa, 29 października 2008

Borówka amerykańska

Dwa lata temu posadziłam dwa małe krzaczki borówki amerykańskiej. Tak na próbę trochę, bo nie byłam pewna czy się przyjmą. Oczywiście podsypałam je obficie kwaśnym torfem i jak się okazało niepotrzebnie się bałam bo krzaczki same rosną i nie są skomplikowane w uprawie.

W zeszłym roku oczywiście plon był prawie żaden, dosłownie kilka pojedynczych jagódek. Za to w tym moje zdziwienie było wielkie, ponieważ spodziewałam się znowu kilku owoców, a było ich znacznie więcej. Nie jest to oczywiście jakaś niesamowita ilość, ale dwie miseczki jak na takie malutkie krzaczki to wydaje mi się całkiem sporo. Były pyszne i słodkie, a przy tym w zasadzie całkowicie eko, niczym nie nawoziłam.


Tak wyglądały zawiązki owoców wiosną:






A tak prezentowały się latem podczas dojrzewania:



Brak komentarzy: