poniedziałek, 27 października 2008

Jesień już...

Powinnam się wstydzić. Jesień już przyszła, dwa jesienne ogniska już za mną, a ja od lipca prawie tu nie zaglądałam i nic nie napisałam. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko nawał pracy i to, że ciepłe wieczory zdecydowanie wolałam spędzać w ogródku lub na tarasie niż przed komputerem. Jednak jest szansa, że się poprawię, bo wieczory coraz dłuższe, a na zewnątrz zimno.

Dopiero dziś znalazłam czas żeby poprzeglądać i uporządkować na spokojnie zdjęcia z wiosny i lata. Jako pierwszy zaprezentuje się wiosenny rabarbar. Osobiście go uwielbiam, ale mam z nim kłopot. Kiedyś był to wielgachny krzak, ale po remontach i przenosinach zrobił się bardzo mizerny. Dziewczyny na forum poradziły żeby nie wyskubywać go do zera, co zawsze robiłam, tylko zostawić mu przynajmniej jedną łodygę, to się rozrośnie. Jak powiedziały tak zrobiłam. Teraz muszę poczekać do przyszłego roku żeby zobaczyć czy będzie efekt. A poniżej mój wiosenny rabarbar z małym gościem.








Brak komentarzy: